Piękno bez konserwantów.
Ostatnio będąc w jednej z księgarni natkałem się na książkę: Piękno bez konserwantów. Sekrety urody naszych prababek autorstwa Aleksandry Zaprutko-Janickiej. Tyle teraz słychać o sposobach na naturalna pielęgnacje. Interesują mnie czasy dwudziestolecia międzywojennego, więc następnym plus sięgnięcia po ta książę. Jesteś ciekawy czy książka rzeczywiście pokazuje sposoby na naturalne piękno? Zapraszam na recenzję :)
W naszym codziennym świecie mamy tyle dostępnych kremów, podkładów, odzywek- to czemu większość z nas wraca do natury? Dlatego, że ta sprawdza się najlepiej. Jak nasze prababcie dbały zatem dbały o siebie i wyglądały olśniewająco? Odpowiedz jest banalna: sięgały po naturalne sposoby, które przekazywały były przekazywane z pokolenia na pokolenie.
Czym więc tak na prawdę jest ta pozycja? Poradnikiem? - no nie do końca. Podręcznikiem? - też nie. Nie jest również książką historyczną. Jest specyficzną mieszanką każdej z wyżej wymienionej pozycji i robi na prawdę ogromne wrażenie wrażenie.
Książka podzielona jest na działy pod względem części ciała: twarz, włosy, ręce, stopy... do każdego działy przyporządkowana jest historia zmian, a także przepisy, które można zrobić w domu,
Pierwszą kwestą są dla mnie przepisy. Pani Ola napisała, że wiele z nich przetestowała na własnej skórze, jednak nie napisała które to były. Sama przyznała, że nie ma wykształcenia ani dużej wiedzy o chemii czy kosmetologii w tej kwestii nasuwa się pytanie: Czy podane przez nią receptury na pewno przyniosą pożądane korzyści i nie zaszkodzą nam? Osobiście sama zrobiłam własne mydło z przepisu z książki (strona 115). Wyszło całkiem nieźle. Z resztą- nie wiem.
Następną kwestią są zdjęcia. Rzeczywiście kobiety wyglądają zjawiskowo. Jednak nie ma co się czarować. Widać, że każda z prezentowanych Pań jest w pełnym makijażu. Zdjęcia maja swój urok.
Kolejna kwestia to ciekawostki. Z książki można bardzo dużo wynieść. Byłam pod wielkim wrażeniem pomysłowości kobiet (i nadal jestem), które z niczego potrafią zrobić coś i osiągnąć tak wspaniały efekt.
Pierwsza recenzja książki na blogu. Mam nadzieję, że się spodobała i czytało się równie przyjemnie jak pozostałe wpisy. Gdybym miała jeszcze raz wybrać: kupić czy nie kupić? Nie wahałabym się i wzięłabym książkę do ręki jeszcze raz.
Pozdrawiam
bardzo ciekawa książka. teraz wszystko idzie do przodu. jest mnóstwo nowych sposobów, środków i metod. myślę, że warto jednak czasami cofnąć się trochę w czasie i przynajmniej zapoznać z dawnymi sposobami.
OdpowiedzUsuńZgadzam się w 100 % :) Sprawdzone metody są najlepsze :)
UsuńNie ma chyba kobiety, która nie lubiłaby nowinek ze świata kosmetyków. Mnie najbardziej urzekają naturalne kosmetyki, które można wykonać własnoręcznie. Dla nich z chęcią sięgnę po tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńOstatnio sama zrobiłam krem i mydło :) Ogromna satysfakcja :)
UsuńJako kosmetyczka z wykształcenia chętnie sięgnę po tę książkę. Bardzo interesują mnie takie historyczne smaczki jeśli chodzi o dbanie o siebie. Sama czasami robię sobie jakieś peelingi do ciała czy maski do twarzy, więc z przyjemnością sięgnę do przepisów z tej książki.
OdpowiedzUsuńSerdecznie polecam. Jednak tak jak pisałam nie wiadomo, które są sprawdzone a które nie :) Proszę uważać :)
UsuńWow, super książka :) wygląda na interesującą! :)
OdpowiedzUsuńWychodzę z założenia, że mniej znaczy więcej a siła i piękno tkwią w naturze. Myślę, że nasze prababki też kierowały się tą zasadą. Interesująca pozycja, zdjęcia rzeczywiście przykuwają uwagę. Jeśli zawartość merytoryczna jest równie zjawiskowa, to chcę to przeczytać!
OdpowiedzUsuńŚliczne zdanie: Piękno tkwi w naturze :) Szkoda, że wiele z nas o tym zapomina :)
UsuńChętnie rzucilabym okiem na te przepisy, może wyprobowałabym coś na sobie:) dodatkowo czasy dwudziestolecia międzywojennego też mnie interesują:)
OdpowiedzUsuńChyba się skusze, lubię czytać książki opisujące okres międzywojenny:-)
OdpowiedzUsuńJak przychodzę do mojej babci, to często łapie mnie za rękę i prosi, abym kupiła jej krem do twarzy, ma taki ulubiony. I krem do rąk. I inne takie kosmetyki :D
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o samą książkę, to raczej nie dla mnie :)
Ale fajnie, że tu trafiłam! Też bardzo interesują mnie te czasy i chłonę wszelkie opowieści dotyczące życia codziennego w międzywojennej Polsce. Muszę gdzieś poszukać tej książki. Tobie z kolei polecam "Róg obfitości czy puszka pandory? Kultura w II RP" wydaną przez Bellonę. Masa ciekawostek o międzywojniu :)
OdpowiedzUsuńSuper propozycja na prezent, lubie takie powroty do przeszłości. Jestem bsrdzo ciekawa jak nasze babki I prabaki dbały o siebie :)
OdpowiedzUsuńKsiązka ciekawa. Mnie w ogóle interesują wszelkie starocie, dlatego nie wykluczam, że po nią sięgnę. :)
OdpowiedzUsuńChętnie spróbowałabym wyprodukować jakieś domowe kosmetyki, zwłaszcza, że lubię takie eksperymenty. To zawsze jakaś satysfakcja, gdy robisz coś takiego samodzielnie :)
OdpowiedzUsuń